Od kilku minut stała
przy oknie i wypatrywała czarnego pojazdu. Po dwóch tygodniach
mieli się znowu zobaczyć. O dwa tygodnie bez siebie za dużo.
Wróć szybciej,
proszę.
Zaczęła
się martwić o to kiedy wróci. Miał być już pół godziny temu.
Ani widoku, ani głosu.
Bardal, gdzie ty
jesteś?
Nagle
pod jego domem pojawiło się Audi, z którego wysiadł Anders. Wyjął
coś z bagażnika i ruszył do jej domu. Po całym mieszkaniu rozległ
się dźwięk dzwonka. Zbiegła szybko na dół i rzuciła się
brunetowi na szyję.
-Tęskniłam
za tobą, wiesz?-wyszeptała do jego ucha.-Tak bardzo cieszę się,
że już jesteś.
Na
jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a myśli w głowie biły
się ze sobą.
-To
tylko dwa tygodnie, mała- pocałował ją w czoło.
-Wiesz,
że nie lubię jak tak na mnie mówisz-nawet nie miała ochoty go
puścić.
-Dusisz
mnie- powiedział cicho.
-Masz
problem- wzruszyła ramionami i zacisnęła uścisk.
Po
chwili dziewczyna odsunęła się, a Anders zza pleców wyciągnął
bukiet tulipanów.
-Nie
musiałeś- uśmiechnęła się szeroko i ponownie rzuciła mu się
na szyję.-I tak zwiędną za jakiś czas, straciłeś tylko
pieniądze-powiedziała nieśmiało.-A jeżeli przez nie tak się
spóźniłeś..- w połowie zdania Anders przerwał jej wypowiedź,
łącząc ich usta w pocałunku, który blondynka odwzajemniła.
Kwiaty po omacku odłożyła na komodę, która stała w przedpokoju.
Bardal uniósł ją delikatnie do góry i skierowali się do salonu,
nie odrywając się od siebie.
-Jeżeli
to odzwierciedla jak bardzo za mną tęskniłaś, mogę wyjeżdżać częściej- powiedział, gdy usiadł na kanapie, a dziewczyna
siedziała na jego kolanach.
-A
jeżeli tęskniłam jeszcze bardziej?-zetknęła ich czoła i
wpatrywała się w oczy bruneta, które tak bardzo
uwielbiała.-Zmartwię cię, więcej nie będzie. Nie masz ze mną
łatwo, ale ostrzegałam cię przed tym- oboje się uśmiechnęli.
Bardal nie przejął się jej wcześniejszymi słowami i musnął jej
usta.- Mówiłam ci coś- pokręciła głową.-Niemożliwy
jesteś-powiedziała cicho, przytulając się do niego.
*
-Dobra,
to jutro o 16, tak?-powiedziała do słuchawki.-Tylko pamiętajcie o
wszystkim, bo wtedy wam chyba nogi powyrywam i nie będzie
wesoło-dziewczyna jak i jej rozmówcy zaśmiali się.
-Będziemy
pamiętać, ty się o to nie martw- odpowiedział jeden z głosów.-To
do jutra-połączenie zakończone.
Odłożyła
telefon na stolik, rozglądając się dookoła.
-O czym
tak spiskujesz i z kim?-zapytał Anders.
-Nic, to
tylko... nic takiego-uśmiechnęła się sztucznie.-Nieładnie
wtrącać się w nieswoje sprawy-skarciła go.
*
Otworzyła
drzwi od jego mieszkania, tak by go nie zbudzić. Na palcach weszła
na górę, do sypialni. Odstawiła torebkę na stolik obok łóżka.
-Dzień
dobry. Anders, wstawaj-nachyliła się nad jego uchem.-Wszystkiego
najlepszego- powiedziała z uśmiechem, gdy zauważyła, że otworzył
oczy.-Życzę ci jak najwięcej wygranych konkursów, zapisania się
w sportowej historii, żebyś wytrzymał ze mną jak najdłużej i
spełnienia marzeń- uśmiechnęła się, wręczając mu torebkę z
prezentem.-Nawet nie próbuj się wykręcać, że nie chcesz.
W
torebce znajdowała się ramka z ich zdjęciem, z czasów gdy była
tylko jego fanką. Wtedy żadne z nich nie przypuszczało, że
sprawy potoczą się tak, że będą przyjaciółmi.
-Poznaję
to!-powiedział radośnie.-To było rok temu w Oslo- uśmiechnął
się.-Ty jako jedyna do mnie podeszłaś, jeśli dobrze kojarzę.
-Tak, a
później to ja wylałam na ciebie przez przypadek napój i uciekłam
bez słowa.
-A
wiesz, że gdyby nie to, że uciekłaś, teraz byłoby trochę
inaczej i znalibyśmy się dłużej?-objął ją w pasie i
przyciągnął do siebie.
-Bardal,
nie pozwalaj sobie-strąciła jego rękę.-Nic więcej oprócz
przyjaźni-spojrzała na niego i spotkała się z jego znaczącym
spojrzeniem.-Z wyjątkiem tych kilku pocałunków, ich nie było,
nikt nic nie pamięta. Tylko przyjaźń- uśmiechnęła się, po czym
wstała z łóżka.-Jeżeli myślisz, że skoro masz urodziny, to
będziesz tu ciągle leżeć, to się mylisz. Nie ma tak łatwo,
wstajesz- zaśmiała się i opuściła jego pokój.
*
-Powiedziałam
mu, że ma przyjść do mnie po 16, więc wszystko powinno pójść
zgodnie z planem. Czekamy jeszcze na kogoś?- zapytała, ustawiając
prezenty na stoliku.
-Tak,
jeszcze kilka chłopaków ma przyjechać. Nie mówiłem ci nic o tym,
ale wczoraj dopiero się o tym dowiedziałem i nie miałem jak ci
tego przekazać, wybacz- Tom ukazał szereg białych zębów w
kierunku blondynki, co spotkało się z jej pobłażliwym
spojrzeniem.
-Szykuj
to, ja idę na górę się przygotować- odpowiedziała i zniknęła
za ścianą.
Po
chwili próg domu przekroczyła piątka chłopaków z kadry B.
-Wszystkiego
najlepszego!- krzyknął blondyn, Atle.
-Jeszcze
nie teraz, geniuszu- mruknął Tom.- Za pół godziny powinien tu
być.
-Czyj to
dom?-zapytał jeden z chłopaków.
-Diany,
przyjaciółka Andersa, jednak widzę, że pomiędzy nimi będzie coś
więcej- wtrącił się Jacobsen i charakterystycznie poruszał
brwiami.-Już podobno coś było, ale nie udało mi się dowiedzieć
co dokładniej-westchnął.
-Widzę,
że nieźle się tu im mieszka w takim razie. Poczekamy, zobaczymy co
z tego będzie. W sumie to nawet jej nie widziałem, dzisiaj ją
poznam i razem z chłopakami ocenimy czy się dla niego nadaje.
Będzie ciekawie- zaśmiał się Atle.
-Nie
wiem czy wiesz młody, ale po pierwsze Diana jest super, po drugie
wydaje mi się, że ty tutaj za dużo do powiedzenia mieć nie
będziesz- westchnął Tom.
Po
chwili ze schodów zeszła Diana, gasząc światło w pomieszczeniu,
w którym przez zasłonięte rolety nie wpadało żadne światło.
-Idzie
Anders, schowajcie się- powiedziała i usiadła za jednym z foteli.
-Niespodzianka!-
krzyknęli wszyscy chórem, gdy skoczek przekroczył próg domu.
Wszyscy
oprócz Diany, która stała oparta o poręcz schodów podeszli do
niego i składali mu życzenia. Osób w domu nie było wiele, ale
hałas był niesamowity. Każdy chciał coś powiedzieć, co chwilę
ktoś wybuchał śmiechem.
Moje biedne mieszkanko.
Zniszczą mi cały dom. Yh...
Przez
kilka minut zamieszanie wśród solenizanta nie ustępowało. Gdy
wszystko ucichło, wspomniany wcześniej podszedł do blondynki.
-A ty mi
nie złożysz życzeń?- objął ją w talii i wymruczał do jej
ucha.
-Mówiłam
ci, że nie możesz sobie na za dużo pozwalać, na tę rękę
też-uśmiechnęła się i zepchnęła jego dłoń.-Rano ci składałam
życzeniami, nie za dużo tego wszystkiego?
-Dobra,
zmieńmy temat. Ty to zorganizowałaś wszystko, prawda? Wiesz, że
nie chciałem żadnej wielkiej imprezy.
-Mieli
być tylko chłopaki z kadry A, ale reszta tak dołączyła ni z
tego, ni z owego. Koledzy, to koledzy- wzruszyła ramionami i
uśmiechnęła się do chłopaków, którzy zmierzali w ich stronę.
Zapoznała się z każdym, jednak jej wzrok przykuł blondyn, który
stał w kącie ze spuszczoną głową. Przeprosiła wszystkich i
podeszła do niego.- Cześć, Diana jestem. Chodź do nas-
uśmiechnęła się.
-Naprawdę
chcesz, żebym przebywał tam z wami?-zapytał, unosząc głowę do
góry, patrząc prosto w jej oczy.
To tylko sen, ty tu nie
jesteś. Ja cię nie widzę. To się nie dzieje. Nie...
-Atle?-
zapytała z niedowierzaniem.-Ale jak, ty tu- stała kompletnie
zszokowana.
No tak, przecież jest
skoczkiem. Mogłam się tego spodziewać. Gratulacje, panno Jacobsen.
-Naprawdę
myślałaś, że będąc z Andersem nigdy się nie spotkamy? Mogłaś
od niego uciec, bez słowa, tak jak ode mnie, a to by się nigdy nie
wydarzyło. Niespodzianka- powiedział cicho.
Nie
wiedziała co powiedzieć. Myśli w głowie mieszały się ze sobą.
Rozejrzała się dookoła siebie, widząc chłopaków, którzy
bacznie wszystko obserwowali.
Anders, przepraszam, że zepsułam ci urodziny.
Anders, przepraszam, że zepsułam ci urodziny.
Po
chwili wybiegła z domu, nie wiedząc dokładnie gdzie.
Jedyne co mi się podoba z tego rozdziału, to początek i może trochę koniec...
Co do następnego rozdziału, jest mi ciężko określić czy się wyrobię do zakończenia roku, a później do końca lipca nie będę miała możliwości cokolwiek napisać, gdyż wyjeżdżam do Kołobrzegu, a wątpię, żeby w sanatorium było wifi...
Co do następnego rozdziału, jest mi ciężko określić czy się wyrobię do zakończenia roku, a później do końca lipca nie będę miała możliwości cokolwiek napisać, gdyż wyjeżdżam do Kołobrzegu, a wątpię, żeby w sanatorium było wifi...