Wrócił
uradowany do hotelu. Koledzy z kadry patrzyli na niego, jak na
wariata. Nie przejmował się ich zdaniem. Chciał jak najszybciej
spotkać się z Dianą. Strzała Amora? Zauroczenie? Możliwe. Bardal
był do tego zdolny. Mógł w jednej chwili kogoś znienawidzić,
obdarzyć sympatią lub pokochać. Otworzył drzwi do pokoju i
zobaczył Hilde siedzącego z laptopem na kolanach.
-Podobno nasz
Anders wyruszył na podryw- zaśmiał się, patrząc na przyjaciela.
-Po prostu idę
z nią do restauracji- Bardal wywrócił teatralnie oczami, zdjął
bluzę i rzucił ją na łóżko.-Przynajmniej nie siedzę ciągle w
pokoju i gram w... - podszedł bliżej blondyna.- Simsy. Nie gram,
tak jak ty w Simsy.
-Ależ ty
zabawny, naprawdę- Tom odpowiedział ironicznie i zaczął bić
brawo.
Brunet spojrzał
tylko na kolegę i odpowiedział mu uśmiechem. Zerknął na zegarek,
który wskazywał 17. Bał się, że dziewczyna nie przyjdzie.
Przecież go nie znała. Może tylko
z telewizji, ale
przecież życie realne, a ekran telewizora, to dwie zupełnie inne
rzeczy. Sam sobie się dziwił. Znał ją może dwie minuty, ale
jednak coś go tchnęło, że to może być jego szansa. Koledzy
próbowali go zapoznać z kilkoma dziewczynami, ale im to nie
wychodziło. Zawsze coś się psuło. Wolał poświęcić się
karierze, która nie zawsze szła po jego myśli, ale dążył do
wyznaczonych przez siebie celów.
Po krótkich
rozmyślaniach postanowił udać się do łazienki. Została mu
przecież tylko niecała godzina. Chociaż... dla mężczyzny to dużo
czasu na przygotowanie się.
Tymczasem Diana
nie mogła zdecydować się na wybór stroju. Wahała się między
turkusową, rozkloszowaną sukienką, a niebieską spódnicą o tym
samym kształcie i białą bluzką na grubszych ramiączkach. Po
dłuższych rozmyślaniach, postanowiła wybrać tę drugą wersję.
Tak naprawdę sama nie wiedziała dlaczego tak bardzo starała wypaść
jak najlepiej. Nie chciała przywiązywać się do ludzi. Nie chciała
robić na nich wielkiego wrażenia. Po prostu chciała żyć według
wyznaczonych przez siebie dróg.
Na nogi
wciągnęła botki na koturnach, na ramiona beżowy płaszczyk.
Poprawiła włosy. Przejrzała się ostatni raz w lustrze.
-Dobrze jest-
wypuściła powietrze z ust i wyszła przed dom. Przekręciła klucz
w drzwiach i ruszyła w stronę budynku.
Gdy zbliżała
się do miejsca spotkania zobaczyła Andersa. Dość łatwo można
było go zauważyć, przecież 1,84m. wzrostu, to nie tak mało.
Ubrany był w ciemne jeansy, jasną koszulkę i ciemnoniebieską
koszulę w kratę, która podkreślała kolor jego oczu. Ramiona
nakryte miał czarną kurtką.
-Witam- podszedł
do niej z uśmiechem na ustach i ucałował jej dłoń. Na jej
policzkach zagościły rumieńce.
-Cześć-
odpowiedziała cicho, błagając w duchu, aby nie zobaczył
czerwonych śladów na jej policzkach. - Gdzie idziemy?- zapytała
niepewnie. To zaskakujące, że nie bała
się tego, że
idzie na spotkanie z mężczyzną, którego nie znała. Może fakt,
że był osobą publiczną ją uspokajał?
-Co ty na to,
aby iść do restauracji?- zerknął na nią.
-Z chęcią-
uśmiechnęła się i oboje ruszyli w stronę lokalu.
Całą ich drogę
przepełniały śmiechy i wygłupy. Wyglądali razem na szczęśliwych.
Pomimo krótkiej znajomości coś między nimi było. A może po
prostu doskonale się rozumieli? Może tylko mieli takie samo
poczucie humoru?
Weszli do
restauracji i zajęli miejsca na końcu sali, przy oknie. Skoczek
pomógł dziewczynie zdjąć płaszcz, na co ona odpowiedziała mu
uśmiechem. Po chwili przy
stoliku pojawiła
się kelnerka i zebrała od nich zamówienia. Diana skierowała swój
wzrok za szybę i obserwowała to, co dzieje się na zewnątrz,
intensywnie o czymś
myśląc. Anders
skupił swój wzrok na niej. Nagle odwróciła głowę, patrząc na
bruneta.
-Coś nie tak ze
mną?- uśmiechnęła się go niego.
-Nie, nie-
odparł lekko speszony.- Po prostu zastanawiam się, jak to możliwe,
że ciągle jesteś taka uśmiechnięta.
-Cieszę się
życiem. Jest kruche, ciężko je stracić. Trzeba doceniać to, co
się ma- odpowiedziała patrząc za okno rozmarzonym wzrokiem. Jednak
on czuł, że w jej słowach
była tajemnica.
Tajemnica, którą skrywała przed wszystkimi. Tajemnica ta była
powodem do jej ciągłego uśmiechu. I miał rację. Diana miała
pewien sekret, który całkowicie odmienił jej życie. Jej
spojrzenie na otaczający ją świat kompletnie się zmieniło.
Bardal nawet nie
zamierzał pytać czemu tak uważa. Wiedział, że i tak mu nie
odpowie na to pytanie. Nie wyglądała na osobę, która mówi swoje
problemy obcym ludziom.
Ciszę między
nimi przerwała kelnerka, która przyniosła zamówienie.
-Smacznego-
powiedzieli do siebie jednocześnie i zabrali się za spożywanie.
Przy kilku
szklankach soku spędzili w lokalu około trzech godzin. Rozmawiali o
wszystkim. On opowiadał jej o życiu skoczka, a ona słuchała tego
z ogromnym zaciekawieniem. Żartował o kolegach z kadry. Mówił jej
o atmosferze między poszczególnymi narodami. Co się dzieje w
''mieście skoczków''. Jak radzą sobie z fankami, które często
nie dają im spokoju.
Ona mówiła mu
o sobie. O tym skąd pochodzi. O swoich zainteresowaniach. O swojej
rodzinie.
Oboje wyglądali
na dobrze bawiących się w swoim towarzystwie. Ich śmiech roznosił
się po całym lokalu. Czas nic dla nich nie znaczył. Chcieli jak
najdłużej przebywać ze sobą. Jednak nadszedł ten moment. Ten,
którego tak bardzo nie chcieli. Oboje musieli wrócić do swoich
hoteli.
Skoczek zapłacił
za posiłek i razem z blondynką wyszedł przed budynek. Ruszyli w
stronę jej domu.
-Chciałabyś
może przyjść jutro na trening?- przerwał ciszę, która panowała
między nimi. Dziewczyna spojrzała na niego swoimi niebieskimi
tęczówkami, delikatnie się uśmiechając.
-Z chęcią-
odpowiedziała radośnie.
Jej obecność
zdecydowanie dodałaby mu wiary z siebie. Pomimo ich krótkiej
znajomości przy niej czuł się inaczej, jakby bardziej radosny.
Chciałby po skoku przy bandzie zobaczyć właśnie ją. Posłać jej
uśmiech, który pokazywałby, że to dzięki niej skoczył daleko.
Lub po prostu wyżalić się jej, gdy nie będzie zadowolony ze
swojego wyniku.
Nagle z nieba
zaczęły spadać drobne krople wody.
-Chodź,
przyśpieszmy. Zmokniemy- spojrzała na niego.
-Spacer w
deszczu może być całkiem przyjemny- zaśmiał się.
- Jesteś
niemożliwy, naprawdę- blondynka również zaczęła się śmiać.
Wiedziała, że z Andersem nie da rady. Nie tylko przez jego przewagę
wzrostu, czy siły. Tu chodziło również o charakter. Skoczek miał
dar przekonywania. Miała pojęcie, że od razu znajdzie argumenty,
które przekonają ją, aby nie zmieniać tępa. By spacer ten odbył
się, jakby deszczu nie było.
Nagle poczuła,
że coś ją podnosi do góry. Dokładniej nie coś, a ktoś. To
Anders.
-Co ty robisz? -
zaczęła się śmiać i machać nogami. - Postaw mnie!
-Scena trochę
jak w Dirty Dancing- odpowiedział jej z szerokim uśmiechem na
ustach i obracając się dookoła własnej osi.
-Ten sok
zdecydowanie ci zaszkodził- już nie stawiała oporu.
Nie zwracali
uwagi na ludzi, którzy dookoła nich przechodzili i patrzyli na nich
jak na dwójkę osobników, którzy uciekli ze szpitala
psychiatrycznego. Przez całą drogę do jej domu, skoczek niósł
dziewczynę na rękach. Po kilku sprzeciwach, ta dała sobie spokój
i śmiała się do ludzi przechodzących obok nich.
-To tutaj-
powiedziała cicho, a Bardal odstawił ją na ziemię.
-Widzimy się
jutro o 13 przy skoczni?- zapytał z wymalowanym uśmiechem na
ustach, patrząc na nią i opierając się o jedną ze ścian domu.
-Widzimy się-
przytaknęła.
Przez dłuższy
czas milczeli. Brunet przybliżył się do blondynki. Oboje widzieli
w tęczówkach drugiego małe iskierki. Bardal był coraz bliżej
dziewczyny, ona nawet nie protestowała. Diana oparła się o ścianę.
Wciąż wymieniali się spojrzeniami. Delikatnie dotknął swoimi
ustami jej warg. Dziewczyna oparła swoje ręce na jego klatce
piersiowej i lekko go odepchnęła.
-Anders...-
powiedziała cicho.- Ja... Nie, nie mogę- westchnęła.
-Rozumiem-
spojrzał na nią i uśmiechnął się. - Nie musisz tłumaczyć.
-Dziękuję-
wbiła wzrok w ziemię, czuła jak łzy napływają do jej oczu.
-Czas się
pożegnać... To do jutra- powiedział radośnie, jednak można było
usłyszeć ton smutku.
-Do jutra-
powiedziała cicho i znikła za drzwiami domu.
Była
zdenerwowana na samą siebie. Miała nie przywiązywać się do
ludzi. Nie mogła złożyć myśli w logiczną całość. Chciała
krzyczeć. Oparła się o parapet w kuchni, próbując uspokoić
oddech. Złapała jeden z talerzy, które stały obok niej i cisnęła
nim o ścianę. Osunęła się na podłogę, złożyła twarz w
dłonie i zaczęła płakać. Czemu tak zareagowała? Sama nie
potrafiła odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie chciała dłuższych
znajomości. Chciała jak najszybciej pożegnać się z ludźmi,
których poznała. Wiedziała jednak, że Bardal nie odpuści. Będzie
chciał kontynuować tę znajomość. A ona nie będzie próbowała
mu się oprzeć. Miał w sobie coś, co działało na nią jak
magnez. Nie wiedziała czy przyjść na trening. Chciała, bardzo
chciała. Jednak coś ją trzymało, aby tego nie robić. Czy warto
się spotkać z osobą przez, którą się płacze? Czy warto?
-Tak –
powiedziała do siebie pod nosem, dając kolejnym łzom spływać po
jej policzkach.
Bardal przez
całą drogę do hotelu rozmyślał o tym, co stało się pod domem
Diany. Nie dziwił się jej reakcji, przecież nie znali się nawet
jednego dnia. Ale co spowodowało, że zgodziła się na spotkanie?
To pytanie tkwiło w jego głowie. Dziwił się także sam sobie, że
postanowił ucałować jej wargi. Nie myślał wtedy o tym, co robi.
Chciał po prostu być jak najbliżej blondynki. Był zły na siebie.
Szarpnął
gwałtownie klamkę hotelowego pokoju i rzucił kurtkę na łóżko.
Nie zwracał uwagi na kolegę, który wypytywał jak było i co się
działo.
-Dała ci
kosza?- Tom zaśmiał się. - Nie dziw się, znacie się kilka
godzin. Bardal, myśl!
-Daj mi spokój,
blondasie!- podniósł głos i wyszedł na balkon, trzaskając
drzwiami.
Przejechał
dłońmi po twarzy. Wdech, wydech
– powtarzał sobie w myślach. Po chwili wrócił do pokoju.
-Tom, przepraszam – uśmiechnął się do kolegi. Hilde tylko
popatrzył na niego i przytaknął głową.
-To co, rundka w Fifę?- blondyn zaśmiał się, na co Bardal
odpowiedział mu uśmiechem i oboje zajęli
miejsca przed telewizorem
i konsolą.
Trochę się rozpisałam, ale jestem zadowolona z tego rozdziału. Sprawa głównego bohatera rozwiązana. Spotkałam się z małą ilością opowiadań o Andersie, a że jestem wierną kibicką reprezentacji Norwegii, to postanowiłam napisać właśnie o Bardalu.
Dzisiaj rozpoczynam ferie, więc powinnam coś napisać w najbliższym czasie. ;)
Dzisiaj rozpoczynam ferie, więc powinnam coś napisać w najbliższym czasie. ;)
Jeeeej Bardi xD Mam dziwne przeczucie czemu ona jest taka szczęśliwa, ale może lepiej zamilknę :D Tak hmmm... romantycznie? Urocze to wszystko takie mega awwwww xD Wiedz,że będę tu stale zaglądać :P
OdpowiedzUsuńOki zabrałam się za to w końcu! :D Więc tak, bardzo mi się podoba, nawet bardzo, bardzo :) Nie wiem jak to ułożysz, ale to urocze ze strony Andersa, jak się zachowuje w stosunku do Diany, więc oby nie odrzuciła jego uczuć :)
OdpowiedzUsuńInformuj mnie na tt o nowych rozdziałach, tym czasem zapraszam do siebie - Gregor i Thomas http://lovelyschlierenzauer.blogspot.com/ odraz Geiger i Wellinger http://real-life-real-love.blogspot.com/