piątek, 22 sierpnia 2014

8. "Dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz."

-Jedź ze mną, proszę- od kilku minut błagał dziewczynę, by zgodziła się jechać wraz z nim na konkurs w Lillehammer.
-Wolę obejrzeć konkurs w telewizji, naprawdę- uśmiechnęła się.
Każdy jej uśmiech był dla niego mini-sukcesem. Fakt, powiedziała mu, by żyli tak jakby on o niczym nie wiedział. Temat jej choroby od razu kończył się płaczem blondynki, czego on tak bardzo nie chciał.
-Zobaczysz się z Atle- dodał.
Pomimo, że kazała mu zapomnieć o własnej osobie, często z nim pisała, prowadziła długie rozmowy telefoniczne. Nie raz mówiła Andersowi, że brakuje jej Rønsena, że tęskni za tymi czasami, kiedy wszystko było bezproblemowe, kiedy wszystko było łatwiejsze, a każdy problem był błahostką.
-Nienawidzę cię-rzuciła z uśmiechem, już wiedział, że się zgodziła.-I tak musiałabym jechać, bo z tobą nie wygram- wywróciła teatralnie oczami.
-Zresztą wiesz jak chłopaki cię lubią. Nie wiem i nie chcę myśleć co by mi zrobili, gdybyś ze mną nie pojechała na zawody, skoro masz okazję, więc wstawaj z kanapy i biegnij do siebie się pakować!-uśmiechnął się.
*
-Diaaanaa!- chłopaki z kadry rzucili się na dziewczynę, gdy tylko podeszła do autobusu.
-Też was kocham-przytulała każdego z nich, uśmiechając się od ucha do ucha.-Atle!- na widok blondyna uśmiechnęła się bardziej, rzucając mu się na szyję.-Tęskniłam za tobą-poczochrała go po włosach.-Chodź do autobusu, pogadamy w środku.
*
-Jak tu pięknie- powiedziała, przekraczając próg pokoju.-Gdzie masz pokój?-zapytała Andersa.
-Tutaj-uśmiechnął się.
-Ale...-rozejrzała się dookoła.-Tu jest tylko jedno łóżko, dwuosobowe i do tego też mam tu pokój-powiedziała zmieszana.
-Tak wyszło, że nie mieli nigdzie miejsca i musieli nas tutaj dać, więc mogę spać z tobą czy może mam zająć podłogę?
-Nie wygłupiaj się, nie będzie spać na podłodze, masz zawody, musisz być wypoczęty, najwyżej wykopię cię z łóżka w nocy-wzruszyła ramionami i rzuciła się w pościel.-Całkiem wygodnie-mruknęła.-Idę spać-nakryła głowę poduszką.
-Dobranoc- odpowiedział Anders i wyszedł z pokoju.
*
-Cześć- powiedział brunet, przekraczając próg pokoju Rønsena i Evensena.- Diana poszła spać, więc przyszedłem do was. Nie będę jej budzić, niech się wyśpi, pewnie jest zmęczona.
-Rozumiem- mruknął Atle.-Układa się wam jakoś?-poruszał wymownie brwiami, po czym cała trójka się zaśmiała.
-Zwariowałeś chyba. Może coś nas łączy, ale z tego i tak raczej nic nie będzie. Do tego doskonale wiesz, że ona od razu będzie unikać tego abyśmy byli razem, wiesz jaka ona jest. Znaczy coś między nami czasem było, ale od razu mówiła, abyśmy o tym zapomnieli...
-Dopóki nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Pogadaj z nią. Wszyscy widzimy jak na nią patrzysz, ona też czasem na ciebie zerka w taki inny sposób-wtrącił Evensen.-Wierzę w ciebie.
-Ale...
-Nie ma żadnego ''ale''- przerwał mu Atle.-Johan ma rację, masz to zrobić, bo jak nie to cała nasza kadra wkroczy do akcji i skończy się Dzień Dziecka-spojrzał na kolegę z pokoju, który mu przytaknął.
*
Żaden z dwóch dni nie był szczęśliwy dla norweskich kibiców, jak i zawodników. Nikt z norweskiej kadry nie znalazł się na podium.
-Nie martwcie się, macie przecież jeszcze cały sezon. Kibice i tak was uwielbiają- wskazała ręką na siebie.- Będziemy z wami, chociażby nie wiem co, jesteście najlepsi- przytuliła każdego z nich z osobna.- Więc proszę mi się tu nie smucić i szykować się, za godzinę wychodzimy na jakąś dobrą pizzę i soczek, wiecie musicie dbać o siebie-zaśmiała się.-Więc ruszajcie się, nie radzę się spóźniać- wyszła z pokoju.
Skoczkowie ją uwielbiali. Nikt nie potrafił poprawić im tak humoru jak ona. Mogli z nią porozmawiać na każdy temat, pomagała im. Potrafiła zmotywować ich do ćwiczeń, kiedy tracili wiarę w to co robią.
*
Ogromna pizza po tych dwóch dniach była zdecydowanie dobrym pomysłem. Oprócz tego kufel piwa i każdy z nich był zadowolony.
-Diana, jesteś genialna, naprawdę- powiedział Tom.-Za pannę Jacobsen!-wstał i uniósł naczynie do góry.
-Za Dianę!- powiedzieli wszyscy i spojrzeli na dziewczynę, na której twarzy zagościły rumieńce, co wywołało uśmiech na ich twarzach.
-Jak będziecie dalej tak toasty wznosić, to ja was do hotelu odprowadzać nie będę, nie ma takiej mowy. Sami sobie będziecie to musieli zorganizować, nie mój problem- wzruszyła ramieniem i upiła łyk napoju.
Przy chłopakach nie miała szans z piciem, ona nawet jednego kufla nie wypiła, podczas gdy oni byli już przy trzecim.
To się raczej nie skończy dobrze, o nie.
-Nie przesadzaj, Andersa chyba odprowadzisz- uśmiechnął się Evensen, za co Bardal kopnął go pod stołem, jednak on się tym nie przejmował.-On wtedy będzie smutny jak mu nie pomożesz-zrobił minę zbitego psa.- Swoją drogą... pamiętacie chłopaki jak kiedyś po imprezie usiadł na środku chodnika i powiedział, że nigdzie nie idzie, dopóki nie dostanie lizaka?-cały stolik wybuchł śmiechem, oprócz Andersa.-Oj Bardal, Bardal, głowy do picia to ty nie masz. Będziesz miała Diano z nim nieciekawie na imprezach...
-To sobie powspominaliśmy- przerwał brunet.-Było fajnie i miło, ale jedzenie nam stygnie, więc może jedzmy i już nie rozmawiajmy na takie tematy-spojrzał znacząco na Johana.
*
-Anders- powiedziała blondynka, odwracając się w jego stronę.
-Tak?
-Po pierwsze jedna kołdra na naszą dwójkę chyba nie starczy-zaśmiała się.-A po drugie o co chodziło, Johanowi, że nie będę miała z tobą ciekawie? Znaczy rozumiem, że będziemy chodzić na imprezy co jakiś czas, ale to zabrzmiało dosyć dziwnie.
-Dziwnie? Wydaje ci się- odpowiedział zakłopotany.- Do tego on czasem ma takie żarty, które mało kto rozumie. Przyzwyczaj się do tego, bo on tak często mówi.
Blondynka westchnęła.
-Nie żeby coś, ale jest wpół do drugiej, a o siódmej mamy pobudkę. Chyba powinniśmy spać. Dobranoc-odwróciła się w drugą stronę i zamknęła oczy.
*
-Nie spodziewałem się takiego obrazka, no no- powiedział z uśmiechem Tom, zastając Dianę przytuloną do Andersa.- Nie po to tu jestem, żeby ich podziwiać-mruknął.-Gołąbeczki, wstawać!-krzyknął.-Za pół godziny mamy być na lotnisku, a wy śpicie. Już się szykować! Nie musicie dziękować- uśmiechnął się i wyszedł z pokoju.
-Cholera jasna!- krzyknął brunet, pakując na szybko rzeczy do walizki.-Diana, ruszaj się, mamy mało czasu i jedną łazienkę na dwie osoby! Ja się spakuję, a ty idź do łazienki, tylko szybko!
Cudem było to, że zdążyli na zbiórkę na lotnisko. Kilka minut przed odjazdem zjawili się w holu, udając, że nic się nie stało, a oni się nie spóźnili. Uśmiechnęli się do zawodników i trenerów.
-Są już nasze ranne ptaszki- powiedział ironicznie Kojonkoski.-Pakujcie swoje walizki do autobusu i jedziemy. Od przyjazdu na lotnisko mamy około pół godziny do odlotu samolotu, więc macie mi się nigdzie nie zgubić, ani się nie spóźnić, bo nie wiem co wam wtedy zrobię.-Miłej podróży, uśmiechnął się i wsiadł do autobusu.

Rozdział jest moim zdaniem kompletną porażką, napisany trochę na siłę, pisanie w środku nocy, to zdecydowanie zły pomysł, ale cóż, nic lepszego napisać nie mogłam. Pozostawiam go do waszej oceny. ;)

2 komentarze:

  1. [przepraszam za spam]
    Twój blog bierze udział w Skocznym Konkursie Wakacji 2014! Możesz poprosić każdego, by zagłosował na Ciebie w ankiecie. Powodzenia!
    Spis opowiadań o skoczkach narciarskich

    PS. Przepraszam za opóźnioną informację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak! Opowiadanie z Andersem w roli głównej:D
    Coś innego , nowego ... zaskakującego?
    Tak!
    Już pierwsze 8 rozdziałów , dało mi to poczucie, że warto czekać na kolejny dodany przez Ciebie post , a to jest dla mnie ważne.
    Historia musi być ciekawa z równie barwną fabułą , a u Ciebie kochana tego nie zabraknie.
    Mam nadzieje do rychłego zobaczenia.
    Ann,
    http://du-sei-stark.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Archiwum