wtorek, 10 czerwca 2014

6. "Niespodzianka''

 Od kilku minut stała przy oknie i wypatrywała czarnego pojazdu. Po dwóch tygodniach mieli się znowu zobaczyć. O dwa tygodnie bez siebie za dużo.
Wróć szybciej, proszę.
Zaczęła się martwić o to kiedy wróci. Miał być już pół godziny temu. Ani widoku, ani głosu.
Bardal, gdzie ty jesteś?
Nagle pod jego domem pojawiło się Audi, z którego wysiadł Anders. Wyjął coś z bagażnika i ruszył do jej domu. Po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka. Zbiegła szybko na dół i rzuciła się brunetowi na szyję.
-Tęskniłam za tobą, wiesz?-wyszeptała do jego ucha.-Tak bardzo cieszę się, że już jesteś.
Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, a myśli w głowie biły się ze sobą.
-To tylko dwa tygodnie, mała- pocałował ją w czoło.
-Wiesz, że nie lubię jak tak na mnie mówisz-nawet nie miała ochoty go puścić.
-Dusisz mnie- powiedział cicho.
-Masz problem- wzruszyła ramionami i zacisnęła uścisk.
Po chwili dziewczyna odsunęła się, a Anders zza pleców wyciągnął bukiet tulipanów.
-Nie musiałeś- uśmiechnęła się szeroko i ponownie rzuciła mu się na szyję.-I tak zwiędną za jakiś czas, straciłeś tylko pieniądze-powiedziała nieśmiało.-A jeżeli przez nie tak się spóźniłeś..- w połowie zdania Anders przerwał jej wypowiedź, łącząc ich usta w pocałunku, który blondynka odwzajemniła. Kwiaty po omacku odłożyła na komodę, która stała w przedpokoju. Bardal uniósł ją delikatnie do góry i skierowali się do salonu, nie odrywając się od siebie.
-Jeżeli to odzwierciedla jak bardzo za mną tęskniłaś, mogę wyjeżdżać częściej- powiedział, gdy usiadł na kanapie, a dziewczyna siedziała na jego kolanach.
-A jeżeli tęskniłam jeszcze bardziej?-zetknęła ich czoła i wpatrywała się w oczy bruneta, które tak bardzo uwielbiała.-Zmartwię cię, więcej nie będzie. Nie masz ze mną łatwo, ale ostrzegałam cię przed tym- oboje się uśmiechnęli. Bardal nie przejął się jej wcześniejszymi słowami i musnął jej usta.- Mówiłam ci coś- pokręciła głową.-Niemożliwy jesteś-powiedziała cicho, przytulając się do niego.
*
-Dobra, to jutro o 16, tak?-powiedziała do słuchawki.-Tylko pamiętajcie o wszystkim, bo wtedy wam chyba nogi powyrywam i nie będzie wesoło-dziewczyna jak i jej rozmówcy zaśmiali się.
-Będziemy pamiętać, ty się o to nie martw- odpowiedział jeden z głosów.-To do jutra-połączenie zakończone.
Odłożyła telefon na stolik, rozglądając się dookoła.
-O czym tak spiskujesz i z kim?-zapytał Anders.
-Nic, to tylko... nic takiego-uśmiechnęła się sztucznie.-Nieładnie wtrącać się w nieswoje sprawy-skarciła go.
*
Otworzyła drzwi od jego mieszkania, tak by go nie zbudzić. Na palcach weszła na górę, do sypialni. Odstawiła torebkę na stolik obok łóżka.
-Dzień dobry. Anders, wstawaj-nachyliła się nad jego uchem.-Wszystkiego najlepszego- powiedziała z uśmiechem, gdy zauważyła, że otworzył oczy.-Życzę ci jak najwięcej wygranych konkursów, zapisania się w sportowej historii, żebyś wytrzymał ze mną jak najdłużej i spełnienia marzeń- uśmiechnęła się, wręczając mu torebkę z prezentem.-Nawet nie próbuj się wykręcać, że nie chcesz.
W torebce znajdowała się ramka z ich zdjęciem, z czasów gdy była tylko jego fanką. Wtedy żadne z nich nie przypuszczało, że sprawy potoczą się tak, że będą przyjaciółmi.
-Poznaję to!-powiedział radośnie.-To było rok temu w Oslo- uśmiechnął się.-Ty jako jedyna do mnie podeszłaś, jeśli dobrze kojarzę.
-Tak, a później to ja wylałam na ciebie przez przypadek napój i uciekłam bez słowa.
-A wiesz, że gdyby nie to, że uciekłaś, teraz byłoby trochę inaczej i znalibyśmy się dłużej?-objął ją w pasie i przyciągnął do siebie.
-Bardal, nie pozwalaj sobie-strąciła jego rękę.-Nic więcej oprócz przyjaźni-spojrzała na niego i spotkała się z jego znaczącym spojrzeniem.-Z wyjątkiem tych kilku pocałunków, ich nie było, nikt nic nie pamięta. Tylko przyjaźń- uśmiechnęła się, po czym wstała z łóżka.-Jeżeli myślisz, że skoro masz urodziny, to będziesz tu ciągle leżeć, to się mylisz. Nie ma tak łatwo, wstajesz- zaśmiała się i opuściła jego pokój.
*
-Powiedziałam mu, że ma przyjść do mnie po 16, więc wszystko powinno pójść zgodnie z planem. Czekamy jeszcze na kogoś?- zapytała, ustawiając prezenty na stoliku.
-Tak, jeszcze kilka chłopaków ma przyjechać. Nie mówiłem ci nic o tym, ale wczoraj dopiero się o tym dowiedziałem i nie miałem jak ci tego przekazać, wybacz- Tom ukazał szereg białych zębów w kierunku blondynki, co spotkało się z jej pobłażliwym spojrzeniem.
-Szykuj to, ja idę na górę się przygotować- odpowiedziała i zniknęła za ścianą.
Po chwili próg domu przekroczyła piątka chłopaków z kadry B.
-Wszystkiego najlepszego!- krzyknął blondyn, Atle.
-Jeszcze nie teraz, geniuszu- mruknął Tom.- Za pół godziny powinien tu być.
-Czyj to dom?-zapytał jeden z chłopaków.
-Diany, przyjaciółka Andersa, jednak widzę, że pomiędzy nimi będzie coś więcej- wtrącił się Jacobsen i charakterystycznie poruszał brwiami.-Już podobno coś było, ale nie udało mi się dowiedzieć co dokładniej-westchnął.
-Widzę, że nieźle się tu im mieszka w takim razie. Poczekamy, zobaczymy co z tego będzie. W sumie to nawet jej nie widziałem, dzisiaj ją poznam i razem z chłopakami ocenimy czy się dla niego nadaje. Będzie ciekawie- zaśmiał się Atle.
-Nie wiem czy wiesz młody, ale po pierwsze Diana jest super, po drugie wydaje mi się, że ty tutaj za dużo do powiedzenia mieć nie będziesz- westchnął Tom.
Po chwili ze schodów zeszła Diana, gasząc światło w pomieszczeniu, w którym przez zasłonięte rolety nie wpadało żadne światło.
-Idzie Anders, schowajcie się- powiedziała i usiadła za jednym z foteli.
-Niespodzianka!- krzyknęli wszyscy chórem, gdy skoczek przekroczył próg domu.
Wszyscy oprócz Diany, która stała oparta o poręcz schodów podeszli do niego i składali mu życzenia. Osób w domu nie było wiele, ale hałas był niesamowity. Każdy chciał coś powiedzieć, co chwilę ktoś wybuchał śmiechem.
Moje biedne mieszkanko. Zniszczą mi cały dom. Yh...
Przez kilka minut zamieszanie wśród solenizanta nie ustępowało. Gdy wszystko ucichło, wspomniany wcześniej podszedł do blondynki.
-A ty mi nie złożysz życzeń?- objął ją w talii i wymruczał do jej ucha.
-Mówiłam ci, że nie możesz sobie na za dużo pozwalać, na tę rękę też-uśmiechnęła się i zepchnęła jego dłoń.-Rano ci składałam życzeniami, nie za dużo tego wszystkiego?
-Dobra, zmieńmy temat. Ty to zorganizowałaś wszystko, prawda? Wiesz, że nie chciałem żadnej wielkiej imprezy.
-Mieli być tylko chłopaki z kadry A, ale reszta tak dołączyła ni z tego, ni z owego. Koledzy, to koledzy- wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do chłopaków, którzy zmierzali w ich stronę. Zapoznała się z każdym, jednak jej wzrok przykuł blondyn, który stał w kącie ze spuszczoną głową. Przeprosiła wszystkich i podeszła do niego.- Cześć, Diana jestem. Chodź do nas- uśmiechnęła się.
-Naprawdę chcesz, żebym przebywał tam z wami?-zapytał, unosząc głowę do góry, patrząc prosto w jej oczy.
To tylko sen, ty tu nie jesteś. Ja cię nie widzę. To się nie dzieje. Nie...
-Atle?- zapytała z niedowierzaniem.-Ale jak, ty tu- stała kompletnie zszokowana.
No tak, przecież jest skoczkiem. Mogłam się tego spodziewać. Gratulacje, panno Jacobsen.
-Naprawdę myślałaś, że będąc z Andersem nigdy się nie spotkamy? Mogłaś od niego uciec, bez słowa, tak jak ode mnie, a to by się nigdy nie wydarzyło. Niespodzianka- powiedział cicho.
Nie wiedziała co powiedzieć. Myśli w głowie mieszały się ze sobą. Rozejrzała się dookoła siebie, widząc chłopaków, którzy bacznie wszystko obserwowali.
Anders, przepraszam, że zepsułam ci urodziny.

Po chwili wybiegła z domu, nie wiedząc dokładnie gdzie.

Jedyne co mi się podoba z tego rozdziału, to początek i może trochę koniec...
Co do następnego rozdziału, jest mi ciężko określić czy się wyrobię do zakończenia roku, a później do końca lipca nie będę miała możliwości cokolwiek napisać, gdyż wyjeżdżam do Kołobrzegu, a wątpię, żeby w sanatorium było wifi...

Archiwum